Galeria rozmaitości czyli wysypisko rzeczy ciekawych

To gniazdko mojej rodziny. Szukając mieszkania, poza dobrą lokalizacją, kierowaliśmy się przede wszystkim ilością pomieszczeń. Zależało nam na pięciu pokojach, więc nasze mieszkanie powstało z połączenia dwóch lokali.  W pierwszym mieści się część dzienna, a w drugim sypialniana. 
Projektując go, musiałem znaleźć miejsce dla wszystkich zbieranych od kilkunastu lat bibelotów. Doszedłem do wniosku, że najlepszym tłem dla naszego "śmietnika rzeczy ładnych" będą ściany i meble w ograniczonej palecie "kolorów ziemi". Całość miała mieć coś z klimatów  BOHO, Multi-Culti, vintage -  trudno określić to jednym słowem.

INSPIRACJE
Tu jest ich tyle i są tak różnorodne, że trudno dzisiaj w nich zobaczyć obecne mieszkanie, ale ochoty były BARDZO różnorodne..

BUDŻET
Budżet był oczywiście ograniczony, ale też rozłożony w czasie, ponieważ budowa trwała dość długo. W trakcie tych dwóch lat kupowaliśmy wyposażenie i gromadziliśmy pieniądze, aby od razu powstała całość wnętrz. 


RZUTY
Zanim deweloper wybudował budynek, przekazaliśmy mu rysunki zmienionych ścian i instalacji. Oczywiście po dwóch latach dogłębnych analiz zmieniliśmy jedynie kilka punktów elektrycznych i te kosmetyczne zmiany wprowadziliśmy w czasie wykańczania.

 


WIZUALIZACJE
Wizualizacje w swym założeniu mają przede wszystkim pomagać w podejmowaniu decyzji, a nie odzwierciedlać przyszłe wnętrze. W tym przypadku różnią się bardziej od rzeczywistości, ponieważ klimat wnętrz miały tworzyć przedmioty z duszą i nadgryzione zębem czasu. Szkoda mi było czasu na modelowanie tak wielu rzeczy, tym bardziej że miałem zaprojektować to TŁO, o którym pisałem wcześniej. Wizualizacje miały oddawać charakter wnętrz i tak jest. 

 

WYPOSAŻENIE
"Dziwne rzeczy..." - tak rodzina komentowała nasze pomysły. Rzeczywiście nie chcieliśmy typowych rozwiązań. Przy swoim, dużym zaangażowaniu można wraz z rzemieślnikiem stworzyć rzeczy dużo ciekawsze, niż te dostępne na rynku. Lista tych rozwiązań i przedmiotów jest długa. Przedstawiam tu zdjęcia zupełnie robocze.

 

 

A oto efekt końcowy moich prac, choć powoli przestaję wierzyć w KONIEC,
bo wciąż coś zmieniam...